„Upał” w Arktyce, a w Europie siarczyste mrozy
Arktyka przeżywa jedną z najcieplejszych zim w historii, a temperatura na biegunie północnym utrzymuje się powyżej 0 st. C. Z kolei Europę nawiedziły siarczyste mrozy i ekstremalne burze śnieżne. Jak to możliwe, że w Arktyce było ciepłej niż w Polsce?
Te nietypowe warunki pogodowe na północy globu, „które nigdy nie były tak ekstremalne”, powodują zakłócenie arktycznego strumienia polarnego – informują naukowcy. Strumień ten przenosi wiatry ze wschodu na zachód planety, z prędkością do 320 km /h. Arktyczne ciepło przyczyniło się do tego, że wiatry te zostały zepchnięte z ich zwykłego kursu, wydmuchując zimne powietrze nad Europę. Takie sytuacje mogą zdarzać się częściej. Tak działa klimat, który się ociepla. – alarmują naukowcy.
Najbardziej wysunięta na północ stacja meteorologicznej na świecie, Kap Morris Jesup, zanotowała rekordowo wysoką liczbę 61 godzin z temperaturami powyżej zera. Jest to związane z rzadkim cofaniem się lodu morskiego podczas arktycznej nocy polarnej. „Zjawiska te nigdy nie były tak ekstremalne” – powiedziała Ruth Mottram, specjalista ds. Klimatu w Duńskim Instytucie Meteorologicznym (DMI).
Daily mean temperature and climate north of the 80th northern parallel, as a function of the day of year. Źródło: Danish Meteorological Institute
Ciepło docierało do Arktyki zarówno z Atlantyku, jak i przez Cieśninę Beringa, kierując zimne powietrze na południe globu. W całym regionie arktycznym temperatury są obecnie o około 20 st. C powyżej normy – wynika z szacunków DMI. Natomiast nad Europą zalega bardzo mroźne powietrze z północy. Czego dowodem są ostatnie doniesienia pogodowe.
W poniedziałek, 26 lutego silna burza śnieżna uderzyła w Rzym. W Wielkiej Brytanii, we Włoszech, Hiszpanii, Austrii i na Węgrzech władze ostrzegły mieszkańców przed nadejściem mroźnego powietrza nadciągającego z Syberii. Siarczyste mrozy pojawiły się także w Polsce. Zimno, które nawiedziło Europę, określane mianem „bestii ze Wschodu”, jest wynikiem mroźnych mas powietrza z Syberii. Już w 1973 r. badanie sugerowało, że wolny od lodu ocean arktyczny może sprawić, że regiony południowe będą się coraz bardziej ochładzać.
Naukowcy twierdzą, że kurczenie się powierzchni lodu morskiego na Oceanie Arktycznym, transportuje cieplejszą wodę na południe globu. W efekcie do atmosfery uwalniane jest ciepło, które zakłóca przemieszczanie się wiru polarnego. „Strumień powietrza staje się bardziej ruchliwy, co oznacza, że chłodniejsze powietrze może przeniknąć dalej na południe, a cieplejsze powietrze dalej na północ” – powiedział Nalan Koc, dyrektor ds. Badań w Norweskim Instytucie Polarnym.
Im cieplejsze powietrze i woda, tym mniej lodu arktycznego. Im mniej lodu, tym wyższa temperatura wody i powietrza, to z kolei prowadzi do kurczenia się powierzchni lodu – i tak tworzy się błędne koło.
Według danych amerykańskiego National Snow and Ice Data Center, powierzchnia pokrywy lodowej na Morzu Arktycznym jest na rekordowo niskim poziomie i wynosi 14,1 mln km2. To o około 1 milion km2 mniej niż zazwyczaj.
Pytanie brzmi – czy zmiany klimatyczne sprawiają, że taka pogoda będzie się powtarzać, czy jest to epizodyczne wydarzenie? Na razie ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Dużym problemem przy ustalaniu, czy ocieplanie się Arktyki napędzają ludzkie działania lub naturalne zmiany, jest brak stacji pomiarowych. Na biegunie północnym nie ma termometrów, a pierwsze pomiary satelitarne sięgają dopiero pod koniec lat siedemdziesiątych.
Jak mówią zajmujący się nią klimatolodzy, Arktyka to klimatyzor Ziemi – pomaga regulować temperaturę i warunki pogodowe na średnich szerokościach geograficznych. Kiedy ta równowaga jest zakłócona, tylko jedna rzecz jest pewna – nieobliczalna pogoda.
Źródło: Ekologia.pl, Danish Meteorological Institute